Wyobraźcie sobie czerwcowy poranek. Początkowo rześki, ale z każdą godziną, gdy zbliża się do pełni dnia, staje się coraz gorętszy. Gdy zapach lasu upaja wakacyjną beztroską, to do głowy przychodzą szalone pomysły!
Mam nadzieję, że lubicie sesje zdjęciowe tak samo, jak ja!
Dobrze zaplanowana sesja może być okazją do świetnej zabawy, kreatywnego wyżycia się i uczestników sesji, i fotografa, no i przede wszystkim ekstra pamiątką!
Planowanie, trackowanie i analizowanie mam we krwi, bo w poprzednim życiu przepracowałam 4 lata w agencjach marketingowych. A kiedy jest najlepszy czas na podsumowania, jeśli nie w ostatni dzień roku? 😉
W tym roku przedświąteczny czas spędzam w tropikach i… bardzo brakuje mi długich, wieczornych spacerów, z których wracalibyśmy zmarznięci i z czerwonymi policzkami, „Last Christmas” rozbrzmiewającego na każdym kroku i grzańców z dużą ilością miodu i goździków.
Zabrałam Madzię i Igora w jedno z moich ulubionych spacerowych miejsc pod Lublinem. Lasy Kozłowieckie są piękne o każdej porze roku, ale słońce, które zaświeciło nam tam na początku października, to było złoto! Dosłownie i w przenośni 😉
Czuję ogromny sentyment do tych wszystkich pięknych miejsc na południowy-wschód od Warszawy. Może dlatego, że uwielbiałam jeździć na spacery do Otwocka, gdy mieszkałam w stolicy! Każda wyprawa w te rejony szumiących starych sosen to dla mnie coś wyjątkowego i z radością wracałam tam na piękny ślub Basi i Mateusza!
Gdy Madzia pochwaliła się, że będzie ślub, to aż podskoczyłam z radości. Ekscytuję się ogromnie każdą ceremonią, a gdy mam szansę uwiecznić szczęście kogoś, kogo znam od gimnazjum, to radość do kwadratu!
Na tę sierpniową sesję wstałam o 02:00 w nocy (!), by przed wschodem słońca spotkać się z Karoliną i Pawłem. Było warto, po stokroć!
To był gorący majowy dzień, wypełniony zabawą czułościami i niezliczonymi atrakcjami. Całości dopełnił letni klimat i cudowne popołudniowe światłem na sali weselnej położonej malowniczo tuż nad brzegiem Wisły.
Kto nie marzył kiedyś o slalomach cyprysów, rozgrzanych, średniowiecznych murach i chłodnych, winnicowych piwnicach? My zdecydowanie marzyliśmy i sny zamieniliśmy w czyn tuż po majówce, licząc, że rozpłyniemy się wtedy w toskańskim słońcu. Przeliczyliśmy się srodze, bezradni właściciele agroturystyk rozkładali ręce włączając nam ogrzewanie i mówiąc: „Not normal”. Ale szczerze, włoskie gelato smakuje wybornie przy […]
