Basia i Mateusz | Sesja ślubna nad Soliną
Pamiętacie jaką pogodą przywitała nas druga połowa września w zeszłym roku? Podpowiem Wam: nie dowiecie się tego ze zdjęć! Pomimo tego, że na dworze było naprawdę zimno, to Basia i Mateusz wręcz promienieli ciepłem. To musi być miłość! <3
Na sesję plenerową umówiliśmy się dosłownie kilka dni po ich ślubie i ja takie rozwiązania kocham najbardziej. Emocje są wtedy bardzo na świeżo, palce jeszcze nie przyzwyczaiły się do obrączek, a piękne określenia „żona” i „mąż” smakują ekscytującą nowością.
Solina powitała nas niezłym chłodem, ale jeśli myślałam, że nam to skróci albo przełoży sesję, to nie wiedziałam, z kim się mierzę! Mateusz i Basia (zwłaszcza Basia!) byli prawdziwymi siłaczami. Na dodatek było tak pięknie wokół, że co chwila wydawało nam się, że jesteśmy co najmniej w Szwajcarii. No zachwytom nie było końca!
Po zachodzie słońca poszliśmy rozmrozić łapki przy kubku herbaty. Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto robił największą furorę w kawiarni? 😉
Uwielbiam to spotkanie za spokój i mnóstwo ciepła. Chętnie wracam do tych zdjęć, gdy widzę ten luz i spontaniczność. Dziękuję Wam bardzo!