Nie mogłabym być bardziej zachwycona warsztatami z Wiktorem Franko. Zagrało wszystko, od świetnego nauczyciela, bo wymarzoną, jesienną aurę w moim ulubionym miejscu nad Wisłą.

Kiedyś wpadłam na taki genialny pomysł, by nie inwestować zbyt dużo nakładów, w rzeczy, które nie pomogą wygenerować wspomnień i osiągnięć. Brzmi to bardzo prozaicznie, ale w czasach, gdy co chwilę wpadam w pułapki konsumpcjonizmu, takie proste odniesienie bardzo pomaga w zweryfikowaniu priorytetów. Mam silną chęć posiadania granatowego wełnianego płaszcza, gdy czuję, że ona znów się rozbudza, zastanawiam się, czy na starość pomyślę sobie „Chodziłam wtedy w takim granatowym płaszczu…” czy raczej „Wtedy to spełniłam marzenie i po raz pierwszy poleciałam do Szkocji.”.

Warsztaty z Wiktorem Franko zdecydowanie przejdą do tej drugiej kategorii, również przez doznania ekstremalne – przebywanie przez 3 godziny na dworze przy temperaturze bliskiej zeru to dla takiego zmarźlucha nie lada wyzwanie 🙂 Po części merytoryczne przyszła pora na pierwszą część praktyczną, czyli cudny plener na plaży nad Wisłą. Do tego miejsca mam przeogromny sentyment jeszcze z czasów zamieszkiwania stolicy – pięknie było wrócić.

Na starość będę mówić: „Pamiętam ten plener, zmarzłam jak cholera, ale było warto”.

 

Prowadzący: Wiktor Franko

Modelka: Kalina Szumilas

Stylizacja: Maugo Florkow

Organizator: Studio Huśtawka